We środę nie działo się nic specjalnego, poza tym, że miałyśmy fajne zajęcia z dramatickiej vychovy, na których Ewa uczyła nas tańczyć walca i polki (z różnymi skutkami, ale nie poddajemy się i twardo ćwiczymy dalej;)
W czwartek doczekałyśmy się w końcu placuszków amerykańskich, dzieła Moniki, o których słyszałyśmy już od początku przyjazdu! Normalnie delicje! ;D
Po wyciecze Monice, Kasi, Żelce i Ewie zachciało sie gorącej czekolady, udały się więc do pobliskiego lokalu. Na czekoladzie się jednak nie skończyło... później poszły na szaloną imprezę do Kultury ;D
W sobotę miałyśmy wyruszyć na kolejną trasę, niestety gdy dziewczyny się obudziły, było już grubo po południu :P Przełożyłyśmy więc wyprawę na bardziej odległy i do tego nie znany termin. Po współnej kolacji - spagetii (dzieło Agnieszki) zachciało nam się powtórki z rozrywki - oczywiście w Kulturze! Tym razem to Monia z Agą balowały do 5 nad ranem;)
W niedzielę rozpoczęłyśmy dzień bardzo wcześnie... (dla niektórych po 2 godzinach snu ;P)
ranna pobudka była spowodowana wycieczką do Koszyc, a pociąg był o 7:40!
Widzę, że czasu nie marnujecie. Zaczynam się powoli obawiać, że przebijecie nas Waszą aktywnością ;]
OdpowiedzUsuń